10 Favorite Songs as selected by A.J. Kaufmann sometime in 2015, after the release of "Stoned Gypsy Wanderer".

Bulat Okudzhava - Pesenka Ob Arbate I could swear I still got flashes from a period I was too young to remember, when I was about 2-3y/o and...

Wednesday, January 29, 2025

"Nonsense" (New Poem, Polish/English, 29.01.2025).

Bezsenne dni w Kottbusser Tor, ociężałe spektakle światła
dwa razy cisza powtarza skutecznie mantrę pierwszego działa

Czy jest już za wcześnie na sen, może wcale nie kamień
podrygi punkowego bohatera

Kamień toczy ropę z ucha, ucho nastawia się na odbiór radia
w małym poddachowym pokoiku

Kotti śpi, albo udaje czuwanie, jak pilot od TV tamtego ranka
kiedy ktoś przełączył wiadomości na kolor jej ust

I ona stała się ciszą, snem, na który za późno, przechadzałem się z Porterem
po najpodlejszych ulicach, cud, że nikt nie zadźgał mnie
nożem

Trafiłem na koncert The Boots, żony muzyków były zaskoczone
że młody Polak kojarzy coś więcej, niż Lecha Wałęsę

Mam jednak wąsy, choć wtedy ledwo miałem włosy, zgalając wstyd
porannych butów, detoks malinowego księcia

Pisałem "King of Kreuzberg" na jednej serwetce, w kawiarni na szczycie świata
hej, to wygląda jak Sputnik, krzyknęła
rozkładając skrzydła krwi nad chodnikiem

Spadła prosto w czerwoną gwiazdę Alexanderplatz, próbując
pociągnąć mnie za sobą, byłem jednak za ciężki, opity piwem
obżarty pizzą z jalapeno

Teraz wspominam złote dni, które były brunatnym gównem
kolejnego upośledzonego strażnika

Po tej stronie świata zawsze pada deszcz
i Faraon bredzi o życiu

***

Sleepless days in Kottbusser Tor, heavy spectacles of light
the silence effectively repeats the mantra of the first cannon twice

Is it too early to sleep, maybe not a stone at all
the twitches of a punk hero

A stone drains pus from the ear, the ear tunes itself to the radio
in a small attic room

Kotti sleeps, or pretends to be awake, like the TV remote control that morning
when someone switched the news to the color of her lips

And she became silence, a dream that was too late, I walked with Porter
through the meanest streets, it's a miracle that no one stabbed me
with a knife

I came across a concert by The Boots, the musicians' wives were surprised
that a young Pole knows something more than Lech Wałęsa

I do have a moustache, although I barely had hair then, shaving off the shame
of my morning shoes, detox of the raspberry prince

I wrote "King of Kreuzberg" on one napkin, in a cafe on top of the world
hey, that looks like Sputnik, she shouted
spreading wings of blood over the pavement

She fell straight into the red star of Alexanderplatz, trying
to pull me with her, but I was too heavy, drunk on beer
gluttonous on jalapeno pizza

Now I remember the golden days that were the brown shit
of another retarded guard

It always rains on this side of the world
and Pharaoh talks nonsense about life

Monday, January 13, 2025

"Płonie" | Nowy wiersz, 13.01.2025.

Ilekroć wzdychasz do muzy, muza
podnosi odkurzacz - śmieje się z wczorajszego
robotnika, dziś pochłoniętego manią motyli

co zbierasz, podróżniku, nic z tych łódek
nie przepłynie na drugą stronę Nilu
nic z tych piramid pod lodem
nie strawi ognia rozkoszy

może warto odegnać fałsz, wczorajszy postument
artystów, szalonych naukowców
w cyfrowych laboratoriach

wiem, jestem jednym z nich, odkąd gitara akustyczna
wisi na ścianie, nie sięgam po uczciwe nuty
tłumaczę śpiew ptaków na pianino, którego partie odtwarza
mechaniczny śpiewak Dron

błędem jest nadawanie imion ptakom
możesz ukraść ich pieśni, ale nigdy nie polecisz
wyżej niż tanie linie lotnicze do celu

nie ma co płakać, nie ma potrzeby krakać - nic nie dzieje się
wcale, przyczynoskutek obumiera jako nieużywany
element
improwizacje niosą ferwor zachęty, może warto zagrać jeszcze
kilka koncertów

poczekać do wielkiej czterdziestki, wyprowadzić psa
i sprawdzić, czy coś nie
płonie.

***

Whenever you sigh to the muse, the muse
lifts the vacuum cleaner - laughs at yesterday's
worker, today absorbed in the mania of butterflies

what do you collect, traveler, nothing from these boats
will sail to the other side of the Nile
nothing from these pyramids under the ice
will consume the fire of delight

maybe it's worth driving away the falsehood, yesterday's pedestal
of artists, mad scientists
in digital laboratories

I know, I'm one of them, since the acoustic guitar
hangs on the wall, I don't reach for honest notes
I translate bird songs onto a piano, whose parts are played
by the mechanical singer Drone

it's a mistake to give names to birds
you can steal their songs, but you'll never fly
higher than a budget airline to its destination

there's no point in crying, there's no need to croak - nothing happens
at all, the cause-effect dies as an unused
element
improvisations carry the fervor of encouragement, maybe it's worth playing
a few more concerts

waiting until the big forty, taking the dog out
and checking if something's not
burning.

Wednesday, December 4, 2024

"Relikt" | Nowy wiersz, 4.12.2024.

Kobiety grają w ping-ponga, zmieniają
stroje jak na
wybiegu
a heros nocy wyszedł z 
papierosów

przeczesuje rzednące włosy
czyta książkę telefoniczną, taki sam relikt
jak on

w tych realiach jest zbędny, w tej ulicy
kryje się pustka niedzielnych
obiadów

na których wszyscy karnie kompotem
popijają mielone z
mizerią

nasz heros też je mięso, jednak nie ma
rodziny, w związku z czym wysklepia
się w kościół

jako budynek całkiem ciekawy, jako wspólnota
taki sam relikt jak
on

może dlatego znajduje pocieszenie
w Biblii otwartej na Apokalipsie

przynajmniej całe to gówno się skończy, tak jak
ja o jedną butelką
za dużo.

Tuesday, November 26, 2024

5 Surreal Poems, 2024/11/26.

***

try compromise with the dealer of time - cliche
captures of a camera
joint perspectives of the city
where is the youth of this vault
where is the vault
in this yawn
and yeah, have you tried religion?
there are endless possibilities of Christ
only he didn't exist
when Earth rotated its first turn
and the sun was the boiler of some pre-white demon
circling alcoholic pastures
perhaps you should quit verse
as the dawn rises into yawns of the girl in your chair
she used to fly for Saudia
you used to roam the endless moor of the moon
but stories of youth are done
the vault is empty
and her yawn is nowhere to be found
in the climax of an
anthill

***

hey, I still find some good stuff on vinyl
I search for stuff your regular customer
wouldn't touch - receive the gift
from an alternate Alpenreality
where zithers blow with the flowers of the mountains
and old men tanz der Polka
Polka is also a Polish girl, quite plainly
I search for her where your regular lover
wouldn't go - receive the gift
from an alternate Alpenreality
where she wears a wooly sweater in yellow, reads only
German poets, and sleeps with the sheep and cows
thinking to myself
she must be Goloka
there's nothing to sell, nothing to trade, and
nothing to lose
where the final highest planet calls
in the form of a Polka, in the old men's eyes
in barbarian leaps of lotus
this must be it
this is the door
now cross it eternally through dawn
and bleib alien with Roky

***

the last cigarette - the last sip of wine
the first kiss from your drooling pillow
the last to remain
the first in the quietude of art
there, splash the canvas with twilight, try something
nobody can copy
copy something
nobody can have
steal from Picasso, he was never an asshole
there's an endless watercolor waiting
for your lady's skirt
dip sun in moon
make sunlight your crayon
be a kid
kid no-one
no-one can measure your
spirit

***

is there a way to pose with death, but act cool
when chess is not the option,
where lights are omnipresent
where the viaduct ends with rusted trains
scattered like birds over the ocean
and the viaduct over the ocean
acts cool when approaching
what we consider death, so is there a way to pose
with the angels, but act cool
when symmetry is only Blake's invention,
where high rise is your only friend
grey fades blank into
mirrors of passing trucks
carrying milk to the Soviet Union
is there music in the cabin
is there void
after void
after word
and whose word was first
was it the blind bluesman's howl, or was it the lemon squeezing lady
of the full blown latin highway
nowhere near USSR
nowhere near Europe.

***

pawns send love
pawn cocktails and muzak
heart of the lemming
sing of something old - bathe in the reverb of your room
natural stink of the folklore
working class zero
there seems to be a road
there seems to be some wine left in the cellar
after the concert where tall guys spread LSD among the crowds
pawns send care
in whispers of the mourning
it used to be sunny
but now it's drench and stink, and strumming madman
high on the promise of a record deal
we'd do anything for acceptance
hey, don't frown
there are people who send love regardless
try them and boil the rest with the muzak

___________________________________________________________________________________

Words by A.J. Kaufmann, 2024.
Photo by Hugo Marcel, 2024.

"Nieważni" | Nowy wiersz, 26.11.2024.

Zastanawiałeś się kiedyś nad duszą?
Czy może zabić ją
bomba atomowa?

Czy wojna jest jedynym prawem w tych
rejonach świata?
A przekupstwo monetą?

Jedzenie po terminie spada z przecenionych półek
wprost w karmazynową gębę
kapitalizmu

Nie zjedzą go potrzebujący
zostanie przerobione na mielonkę
której komunizm nie potrafił dostarczyć

Sprzeda się ją ponownie na kebabowym targowisku, a
gdyby Hitler zobaczył teraz Berlin
strzeliłby sobie w łeb ponownie

Pierwiastek odejścia - kaftan dla teatru
pasy dla filozofa
kula dla poety

Jesteśmy niepotrzebni
będą starali się nas wyciąć
jesteśmy niewygodni
będą starali się nas uciszyć

Nieważne w jakim systemie
zawsze zabija się
Buddę.

Nieważne, kto chce być malarzem
zawsze zostanie
dyktatorem.

Wednesday, November 13, 2024

"Wiener Straße" | Nowy wiersz, 13.11.2024.

Pizzeria przy Wiener Straße, środek pięknej
jesieni, jak środek
literacki

pejoratywne określenie miłości jako czegoś
nieokreślonego, jak coś
niezbadanego jeszcze
przez chirurga

mózg płonie, Włoch podaje placek
z podwójnym Jalapeño

dzwonię do swojej -ex, -ex moich marzeń, który
to telefon przypomina mi podłość moich
marzeń, jak podłość
najtańszego
piwa

tutaj jednak serwują wyborne, pizza też nie za
droga, droga nieprzebyta, stąd, on niej, do
berlińskiej wieczności
jak śpiewał Cave w jakimś czarno-białym
filmie

tu jednak nie ma aniołów - jest Włoch,
jego placek, i piwo
zaraz będę ucztował - stać mnie teraz na to - choć jeszcze
miesiąc temu głodowałem na studenckich
przecenach

mam 23 lata - myślę, skąd znajdę siłę, na kolejne
23 - to było
wtedy, a teraz
mam 39, i w sumie pisząc te słowa niewiele żałuję, no, może
tylko tego
że placek nie był
dość
ostry.

Monday, November 11, 2024

"Echnaton" | Nowy wiersz, 11.11.2024.

Wynaleziono piwo z bananów
żeby trzymać się w ryzach
lecz ono przepiło słońce

Zbudowano piramidy z piaskowca
na żyznym brzegu
lecz piaskowiec wrócił do piasku

Nim to się jednak stało, ktoś
przewartościował bogów
i ogłosił się dzieckiem Słońca

Najgorętsza z planet
obracała się pod nim
jak żarówka w krzywym zwierciadle

Słoneczna lampa na czole, przytrzymywana
przez dwie małpy i bęben
trawiła soki faraonów

Pora uśmiercić kolejnego
westchnęło dziecko Słońca
i sru, uderzyło głową w gong poranka

Ktoś podał Afgański towar
a w moim mieszkaniu skończyła się woda

Wynaleziono piwo z recyklingu
żeby trzymać mnie w ryzach
jednak znów czytam książki o Egipcie
i wcale nie marzę o
śmierci.

Monday, October 28, 2024

"Dylanowskie Wino" | Nowy wiersz, 28.10.2024.

Cienka żółta linia
między głupotą a marazmem
została przekroczona
przez szaleńca
który pomylił ją z żółtym chodnikiem
i tanecznym krokiem
zagrał Dylana

łatwo grać Dylana, pomyślałem
trudniej nim być
ale po co?
można być sobą tak jak on nigdy nie był
i szukać chodników
po ciemnej stronie tęczy

zebraliśmy się tutaj aby...

Lawrence Ferlinghetti wiecznie żywy
ktoś beka w City Lights
i potyka się o kabel

dwóch gitarzystów wcześniej
mieliśmy tu niezłą jatkę

jeden szukał kogoś na piano, drugi na forte
obaj poszukiwani byli kobietami
ale tylko w nocy
za dnia zamieniali się w wilki
i tańczyli z innymi poetami

wczoraj postanowiliśmy cię zwolnić...

wszelkie obowiązki odeszły
na kulawy koślawy plan
dalszy rozwój sytuacji
wklepał mi tylko wąsy w twarz

przecież nie ma sensu być poetą
w świecie biznesmenów
spijających dylanowskie wino.

Friday, October 18, 2024

"Wyniesienie Giganta" (Nowy wiersz, 18.10.2024).

Jego ciało w majonezie wysp
dusza sam wie gdzie

dziecko - ziarnko piasku
starzec - wieczność
czy też było to odwrotnie?
a kogo to obchodzi?

ciułacz w kąpieli łapie drugie pranie
wzywa pokojówkę
dziś szybki numer
z paragonem za płaszcz

kolega powiedział, że woli być nikim
dość ma walki z administracją
czym jest administracja?
mlekiem? kawą? strzelcem?
kto pilnuje ofert?

dlaczego wczorajszy strzelec
wzywa pokojówkę
dziś szybki numer
z estetyką Jezusa pod krzyżem
Maria na nim
z majonezem

niczym prosty atrament nieba
lub dwadzieścia dawek kwasu

o mój boże, znów te same buty!
dzieci bawią się po prostu
w wyniesienie giganta.

Psychedelic Mayhem - "We Are Smoke" (Live 2023) | Video