jesieni, jak środek
literacki
pejoratywne określenie miłości jako czegoś
nieokreślonego, jak coś
niezbadanego jeszcze
przez chirurga
mózg płonie, Włoch podaje placek
z podwójnym Jalapeño
to telefon przypomina mi podłość moich
marzeń, jak podłość
najtańszego
piwa
tutaj jednak serwują wyborne, pizza też nie za
droga, droga nieprzebyta, stąd, on niej, do
berlińskiej wieczności
jak śpiewał Cave w jakimś czarno-białym
filmie
tu jednak nie ma aniołów - jest Włoch,
jego placek, i piwo
zaraz będę ucztował - stać mnie teraz na to - choć jeszcze
miesiąc temu głodowałem na studenckich
przecenach
mam 23 lata - myślę, skąd znajdę siłę, na kolejne
23 - to było
wtedy, a teraz
mam 39, i w sumie pisząc te słowa niewiele żałuję, no, może
tylko tego
że placek nie był
dość